buziaczki
Tagi: gg onet nasza nasza klasa
15 kwietnia 2009, 22:35
Stało się! Pańcio ma nową pasję. Pewnego dnia Pan wrócił do domu z wielce zaaferowaną miną. - Słuchajcie, rozmawiałem z kumplem. Wyobrażcie sobie, że Grześ jest poszukiwaczem skarbów! Rzekł z ogniem w oczach. Pańcia spojrzała na niego – i co? - zapytała, nie przeczuwając jeszcze kompletnie nic. - Ostatnio szukali jakieś 10 kilometrów od nas! Na Wysoczyźnie Elbląskiej. Wyobraźcie sobie znaleźli starą kaplicę! - Wojtusiu, na Wysoczyźnie są dziesiątki kaplic. W większości starych.-Powiedziała Pańcia rozsądnie. - No tak, ale tam znaleźli skarb! - Rzekł Pan triumfalnie. - Grześ znalazł? - No, nie, facet, który tam mieszka, pod schodami swojego domu odkrył stare, wysadzane szlachetnymi kamieniami lichtarze! - Teraz? Nic o tym nie słyszałam!- Pańcia zaczęła się z lekka ożywiać. - No, nie, jakieś 20 lat temu. Dom sobie za to pobudował- entuzjazm Pana rósł z każdym słowem.- I Grześ myśli, że znajdą następne? - Pańcia najwyraźniej była dość sceptyczna.- - Widziałem zdjęcia, ruiny kaplicy, w pewnym oddaleniu od domów, pnące się do góry w zarośniętym haszczami zagajniku, mówię wam, bajka! Chłopaki sprawdzali georadarem i normalnie piszczało, że nie wiem!W zeszły piątek zaczęli ryć w gruzach. Szukali cały weekend, nie znaleźli nic, i wyobraźcie sobie, jak pojechali po tygodniu to, co przekopali było dokładnie zasypane, gruzu ktoś dosypał ze dwa razy więcej, a przed kaplicą stała tablica z napisem „ Miejsce pamięci”. Miejscowy chłop wypytywany na okoliczność tajemniczego rozmnożenia się gruzów złowróżbnym głosem oświadczył Grzesiowi: „ Panie, tu strażnicy pilnują. Wy lepiej tu nic nie szukajcie. Tu ludzie pochowani byli. Nie ma nic gorszego, niż zakłócić spokój zmarłym”.
- A co Grześ na to? - Pańcia wyraźnie się zainteresowała. - Grześ szuka informacji o historii tego miejsca. Zobaczysz, jeszcze będziemy tam szukać! - My?- Pańcia lekko się zdziwiła. No my! Ty wiesz jaki z tego fajny reportaż będzie! Ten argument okazał się jak najbardziej trafiony. Pańcia zaczęła szukać w necie informacji o tropicielach skarbów. Na efekty nie trzeba było długo czekać. - Wojtusiu, jedziemy na Mazury! - Oświadczyła któregoś pięknego poranka.- W Okartowie spotykają się najlepsze ekipy poszukiwaczy skarbów, dostaliśmy zaproszenie! Pan widząc już oczyma wyobraźni okrywane dobra i artefakty od ręki zaczął się pakować. Wszyscy z niecierpliwością oczekiwaliśmy na efekty tajemniczej wyprawy. Pańciostwo po powrocie z uwagę zaczęło przekopywać się przez rupiecie zastane przez nas na strychu, opukiwać podłogi ( odgłosy były głuche, ale to nie dziwota – w końcu całą zimę pod podłogą harcowały myszy!) i przepatrywać budynki gospodarcze. Ciocia przyglądała im się podejrzliwie ( zwłaszcza Panu), a my asystowaliśmy wiernie. Przepytani dawni właściciele naszego domiszcza opowiedzieli nam, że owszem – coś schowane było. W latach 60-tych przyjechało niemieckie małżeństwo – dzieci wysiedlonych po wojnie gospodarzy. Swoje kroki skierowali od razu nad rzekę, gdzie na wale od zawsze był krzyż. Wszyscy myśleli, że to miejsce wojennego pochówku. Nic bardziej mylnego! Niemieccy przybysze pokopali chwilę, wyciągnęli jakiś pakunek i tyle ich widziano! Pana entuzjazm bynajmniej nie osłabł. - Widzicie! Miałem rację! Skarb był! Teraz, kiedy objeżdżają z Pańcią okoliczne miejscowości iodwiedzają stare kościoły, Pan ze skupieniem na obliczu, niczym Sherlock Holmes albo Indiana Jones przypatruje się wiekowym murom. „ A są tu podziemia” - to sakramentalne pytanie pada za każdym razem – nie budząc bynajmniej żadnego zdziwienia u indagowanych księży. Ba, mało tego. W kościele w Jelonkach gospodyni pokazała zamurowae wejścia do podziemi! Przyznać trzeba, że Pańcia już jeden skarb znalazła – lata temu natknęła się na stare, zrujnowane gospodarstwo. Nieopodal była rozwalona kapliczka – wyraźnie było widać, że ktoś tam czegoś szukał. Pańcia zaczęła grzebać w gruzowisku i wydobyła fragmenty starego krzyża z figurką Chrystusa. Posklejała, odczyściła i teraz Jezusek chroni całą naszą rodziną. To przecież prawdziwy skarb, no nie? Zresztą z opowiadań Poszukiwaczy wynika, że w większości ich znaleziska wartość miały porównywalną ( nie licząc rzecz jasna pordzewiałych karabinów, dział wywleczonych z mokradeł, czy też pojazdów opancerzonych traktowanych przez rzeczonych poszukiwaczy z największą czułością! Pan jednakowoż podszedł do problemu w pełni profesjonalnie i postanowił się dokształcić. Właściwie to jest stracony dla rodziny. Na nic nie ma czasu. Zaopatrzył się w liczne pomoce naukowe i pilnie walczy o sprawność poszukiwacza skarbów! Zapytacie jakież to pomoce naukowe są ogólnie dostępne? No przecież to jasne! Guru wszystkich poszukiwaczy jest Indiana Jones – Ja najlepiej lubię trzecią część, bo tam jedną z głównych ról grają szczury, a to dla kota atrakcja! Ale obowiązkową lekturą dla każdego poszukiwacza, ba – powiem wręcz, że biblią poszukiwaczy skarbów winien być Pan Samochodzik! Pańcio z wypiekami na policzkach śledzi niezwykłe przygody Pana Samochodzika wydając okrzyki i szukając opisywanych miejsc na mapie. Pańcia usłużnie podsuwa mu karteczki do robienia notatek – chichocząc przy tym złośliwie. Pan jednakże pozostaje niewzruszony! - Poczekajcie, ja Wam jeszcze pokażę!- stwiedza z całą stanowczością. Ja tam wierzę w Pana. W końcu TAKI entuzjazm musi zostać nagrodzony!
Dodaj komentarz